Wolontariusze z „Hadesu” wyrzuceni na bruk

Budynek liceum w Staszowie. Jeszcze tydzień temu te drzwi prowadziły do świetlicy Hades. Dyrekcja wymieniła zamki a wolontariusze trafili na bruk.Budynek liceum w Staszowie. Jeszcze tydzień temu te drzwi prowadziły do świetlicy Hades. Dyrekcja wymieniła zamki a wolontariusze trafili na bruk. (fot. Marcin Jarosz) 

Świetlica „Hades” przez prawie półtora roku działała w budynku staszowskiego ogólniaka. Teraz okazuje się, że lokal na razie musi stać pusty…

Po naszej publikacji Wojciech Zarzycki i jego wolontariusze stracili miejsce w Liceum Ogólnokształcącym imienia Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Staszowie. Zamiast lokum otrzymali zapewnienia wsparcia od dyrekcji i urzędników.

Działali przez niemal półtora roku i nikt z dyrekcji szkoły ani Starostwa Powiatowego w Staszowie nie wiedział o tym, że grupka wolontariuszy zajmuje się dzieciakami z różnych środowisk. Młodzi bawili się i uczyli, mogli w świetlicy odrobić lekcje, grać w ping ponga, bilard, szachy, zjeść coś słodkiego. Po prostu miło i inaczej niż zwykle spędzić czas.

SZKOŁA NIE WIEDZIAŁA, STAROSTWO TEŻ

Kiedy za sprawą naszego artykułu o „Hadesie” zrobiło się głośno, zaczęły się kłopoty świetlicy zorganizowanej w budynku staszowskiego ogólniaka. Dyrekcja oznajmiła wolontariuszom, że muszą sobie znaleźć inne miejsce, po czym wymieniła zamki w drzwiach prowadzących do „Hadesu”.

Skąd tak nagły zwrot akcji? – Trzeba od tego zacząć, że my, jako szkoła nie mamy nic wspólnego ze świetlicą prowadzoną przez Wojciecha Zarzyckiego. Ta świetlica to tylko i wyłącznie porozumienie pomiędzy nim, a najemcą lokalu, w którym funkcjonował bar szkolny. Umowa z najemcą została wypowiedziana jeszcze na początku tego roku, dlatego lokal musi być wolny – mówi Jolanta Zdrojkowska, dyrektor placówki.

DRZWI ZAMKNIĘTO, WYMIENIONO ZAMKI

Okazuje się, że dyrekcja dowiedziała się o działaniu świetlicy w murach szkoły… z prasy. Jak to się stało? – Nikt nie powiadomił nas o zamiarze prowadzenia jakiejkolwiek świetlicy. W tej sprawie pan Zarzycki umawiał się z najemcą baru. Prawnie rzecz ujmując, nie mógł tam przebywać pod nieobecność najemcy lokalu – dodaje Aniceta Wójcik, wicedyrektor ogólniaka.

Wolontariusze mówią, że o wyprowadzce dowiedzieli się dzień przed wymianą zamków. Kiedy nazajutrz chcieli wejść do Hadesu okazało się, że nie mają właściwych kluczy. – W środku zostały moje sprzęty, które kupiłem dla potrzeb świetlicy. Nie rozumiem, dlaczego za wszelką cenę chciano nas się pozbyć – mówi Zarzycki. Część z rzeczy udało się wynieść, ale niektóre są zbyt ciężkie i zostały w piwnicach szkoły.

Zgodnie z literą prawa lokal musi być „czysty”, dlatego wraz z opuszczeniem go przez najemcę, swoją świetlicę stracili też wolontariusze, którzy w urzędniczej materii nie posiadają najważniejszego czynnika, czyli osobowości prawnej. Tylko to, jak wynika z rozmów z dyrekcją i urzędnikami może zmienić los całego przedsięwzięcia.

HADES CZEKA NA NAJEMCĘ, NIE NA WOLONTARIUSZY

Obecnie lokal musi stać pusty. Będzie czekał na ogłoszenie i rozstrzygnięcie przetargu na nowego najemcę. Nowy właściciel, jeśli zechce może przygarnąć pod swoje skrzydła wolontariuszy i podopiecznych „Hadesu”, ale wcale nie musi tego robić. Mało prawdopodobne jest jednak to, że szkolny bar zacznie działać wcześniej niż we wrześniu tego roku. Nikt nie zdecyduje się na działanie w ostatnim miesiącu szkolnej nauki, po to tylko, aby płacić najemne za wakacje.

– W piwnicach szkoły będą zatem pajęczyny, a my będziemy działać pod gołym niebem. Przecież to jest totalna głupota – mówi Zarzycki. Dodaje, że w czasie działania świetlicy nie ma mowy o używkach czy przemocy. – Nie stało się nic złego, niczego nie zniszczyliśmy – mówi popularny „niemagister”. Urzędnicy i dyrekcja zapewniają, że stoją murem za potrzebą funkcjonowania świetlicy, ale na przeszkodzie stoi brak osobowości prawnej i brak osób odpowiedzialnych na wypadek jakiegoś nieszczęścia.

WOLONTARIUSZE POMAGAJĄ OBOK STAROSTWA

– Jestem całkowicie za tym, żeby ta świetlica funkcjonowała. To wszystko musi mieć jednak ręce i nogi, i prawnie funkcjonować. Jest problem, ale do rozwiązania. Myślę, że spokojna rozmowa pozwoli dojść do porozumienia – mówi Andrzej Kruzel, starosta staszowski.

Na razie działanie Wojciecha Zarzyckiego i jego wolontariuszy zostało skutecznie uziemione w murach liceum. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek tam wrócą. Mimo tego się nie poddają. Już na drugi dzień po wymianie zamków w murach liceum dostali pomocną dłoń i miejsce w małym barze przy ulicy Świerczewskiego, naprzeciwko Starostwa Powiatowego.

Źródło: Echo Dnia
Autor: Marcin Jarosz

 

 

Podziel się na:
  • Śledzik
  • Twitter
  • Blip
  • Facebook
  • Wykop
  • Google Bookmarks

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *